czwartek, 23 maja 2013

Jak Kukbuk ze Smakiem wygrał

Pin It



   Jak Kukbuk ze Smakiem wygrał


Wstrzymywałam się z recenzją. Nawet długo, parę miesięcy. Nie potrafię konkretnie odpowiedzieć na pytanie, dlaczego. Chciałam dowiedzieć się, który magazyn lepiej się rozwinie? Mieć bardziej obiektywny pogląd? Na pewno jedno jest wiadome. Mamy na rynku dwa świetne magazyny kulinarne. Jeden jest arcydziełem a drugi niestety, mimo wysokiego startu, na podium nie wkroczył. Mimo, że na początku ten drugi mnie zachwycił, dosyć szybko okazało się, że więcej do zaoferowania nie ma.

Napisałam recenzję mając dopiero trzy numery Kukbuka i dwa Smaku. Zapytacie, dlaczego Smaku jest mniej. Obejrzenie go w sklepie całkowicie mi wystarczyło, aby wychwycić z niego najważniejszą zawartość. Nie miałam potrzeby ustawić go na półce, nie zachwycał.  Może, gdyby obok niego nie leżał ten pierwszy magazyn, z zachwycającą okładką i świetnymi artykułami/wywiadami. Może wtedy kupiłabym… może przymknęłabym oko na skandaliczną cenę 22 zł, mimo gorszej jakości niż Kukbuk (15 zł), może… Ale nie przymknęłam, stwierdziłam hardo, że poprzednie wydania rozczarowały mnie i nie przepłacę tym razem. Wole wydać te pieniądze na część książek polecanych przez Kukbuk.

Nr 3 zasługiwał na specjalną atmosferę. Wygodnie rozłożyłam się na kanapie, przykrywając się kocem i popijając herbatę. Trochę zadziwił mnie temat – Mięso. Minęło 30 minut a w głowie tysiące pomysłów. Zachwycona potencjałem podrobów już planuję wyprawę do rzeźnika. Zazdrosna o urodę Poli, mam zamiar nosić bardziej puszyste włosy. Tagliatelle pojawi się u mnie w kuchni tuż po szparagach, nie zapominając o Eton mess. A to tylko aktualny numer. Są jeszcze dwa - gęsina i chlebek (perfekcyjny przepis na zakwas). Nie będę zdradzać wszystkiego, lepiej samemu zakupić i po przeczytaniu szczelnie schować, w idealnym stanie będą kiedyś warte fortunę.

Dlaczego nie Smak? Monotonność, brak energii, pasji i ciekawości świata. Możliwe, że nie jest tak bardzo kochany i dopieszczony. Nie wiem. Ale może za miesiąc, przeglądnę go w sklepie i powiem „Boże, kupuję to”. Na razie tego nie ma a przecież nie jestem krytykiem, nie jestem wymagająca i nie mam ciętego języka. Jestem tylko szarakiem, skoro szaraki tak myślą, to jakie zdanie jest wyjadaczy?

Okładka Kukbuka wygląda jak dzieło sztuki. Na pierwszym planie zawsze jest jedzenie, nie osoby. Główną rolę gra potrawa. Podoba mi się to, tak bardzo, że zamarzyłam o współpracy z tym magazynem w dalekiej przyszłości. Kto wie? Podobno marzenia się spełniają.

Czas na kolację, kanapka Reubena? Zawsze!





3 komentarze:

  1. Super Kasia piszesz zdrac przepis na kanapki Reubena aaa i wydaje mi sie ze to Ci sie moze spodobac: http://www.foodnetwork.com/recipes/food-network-kitchens/aaron-sanchezs-horchata-recipe/index.html

    OdpowiedzUsuń
  2. a ja mam zupełnie odwrotne spostrzeżenia i to Smak kupiłam 2 razy ,a Kubbuk raz i (ten przed Wielkanocą i tylko dla fajnej babki). Smak wg mnie jest ładniej wydane , tysiąc razy ładniej , ma mniej reklam i takich związanych z tematyka , świetne przepisy i artykuły ,a Kubbuk jest bardzie przeciętny i zaczyna mi Kuchnie przypominać ....

    OdpowiedzUsuń